czwartek, 12 lutego 2015

Ewidentnie ciśnie mi się na usta... post o moich kosmetycznych produktach do ich makijażu! :-) + wspominajki ^^!

Witajcie serdecznie! :-)

Wiem, wiem... Już dawno nic nie napisałam, ale czas ucieka mi przez palce. Teraz, gdy dziewiąta sesja egzaminacyjna w moim życiu została pokonana nadrabiam zaległości. :-) Mimo, że domowe obowiązki się mnożą i wciąż gdzieś krążę to zapraszam Was dzisiaj na chwilę blogowego wytchnienia. :-) Dzisiaj przedstawię Wam mieszkańca mojej meblościanki, część mojej kosmetycznej kolekcji <3- mały, biały koszyczek. :-) W koszyczku tym znajdują miejsce moje produkty do ust i trzy małe "wspominajki" (ale o tym napiszę na samym końcu). Zapraszam na przegląd moich kosmetyków! (Carmex pomijam, gdyż był już bohaterem 
jednego z postów na blogu) :-)!



Na samym początku wspomnę, że z moich własnych obserwacji i wynikiem małego rozeznania doszłam do wniosku, że mam chłodny typ urody (jasna cera, zaróżowione policzki i naturalnie brązowe włosy, oraz żyły na nadgarstkach w kolorze niebieskim). Typ ten lepiej współgra z chłodnymi odcieniami kolorystycznymi, zwłaszcza pod względem malowania ust. Ja często łamię stereotypy i próbuję rzeczy nie do końca wpisanych w kanon teoretyczny. Zauważyłam, że najczęściej podczas zakupów szukam i sięgam po odcienie różu. Najlepiej czuje się jego kolorystyce. Niemniej jednak, bywają wyjątki. Przejdźmy zatem do mojego małego przeglądu:

1) Błyszczyk  Golden Rose Luxury Rich Color lip gloss- odcień 09.

Jest to jedyny błyszczyk, jaki aktualnie posiadam w swojej kolekcji. Jest to spowodowane tym, że niespecjalnie lubię ich klejącą konsystencję, która nie utrzymuje się długo na moich ustach. Błyszczyk ten zachęcił mnie do zakupu kilkoma obietnicami, które już od razu Wam zweryfikuję. :-)


  • Cudowne krycie- jak na błyszczyk jest faktycznie bardzo dobre. Niestety, trzeba uważać z jego ilością nakładaną na usta, gdyż nadmiar lubi się zbierać po wewnętrznej stronie warg.
  • Ekstremalny blask- tak, tutaj nie można mu nic zarzucić. :-)
  • Formuła nie klejąca się- niestety, to nie jest prawda, błyszczyk klei się, chociaż może nie tak bardzo jak standardowe produkty błyszczykowe :-)
  • Nawilżanie i długotrwałość- ani jedno ani drugie niestety nie jest zauważalne w moim wypadku
Jeśli chodzi o cenę to wynosi ona około 17 zł o ile dobrze pamiętam. Nie jest to mało, wręcz jak na błyszczyk dość dużo pieniędzy. Kolor jest bardzo ładny, delikatny, a usta wyglądają w nim na pełniejsze. Zapach jest śliczny, podobny do gumy balonowej (dziecięce lata wracają we wspomnieniach). :-)

Moja ocena: 3/5. Jest dużo lepszy od zwykłych błyszczyków pod względem krycia, mniejszej kleistości (ale nie jest jej pozbawiony), ma piękny kolor, blask, ciekawe opakowanie i miły, płaski, gąbeczkowy aplikator. Niemniej jednak, ja miłością do błyszczyków nie pałam i raczej nie kupię następnego. :-)

2) Bourjois Rouge Edition Velvet- kolory 02- Frambourjoise (ciemniejszy) oraz 07- Nude-ist (jaśniejszy).

Są to dwie pomadki o wykończeniu całkowicie matowym. Omówię po kolei ich plusy i minusy :-):


+ formuła- jak dla mnie jest to aksamitna pomadka w płynie, która niezmiernie przyjemnie się rozprowadza na wargach. W momencie nakładania jest całkowicie "plastyczna". Dopiero po aplikacji produkt zastyga do całkowitego matu.

+ nasycenie- kolory są głębokie, bardzo napigmentowane i niewielka ilość produktu wystarczy, by pokryć całe usta danym odcieniem

+ trwałość- to jest hit!!! Pomadka potrafi przetrwać nienaruszona kilka godzin (nawet osiem!) a z jedzeniem i piciem około czterech. Dopiero po tym czasie zaczyna się zjadać, ale można dołożyć jej cienką warstwę i wygląda rewelacyjnie! Poddałam odcień 07 najcięższym testom, gdyż nosiłam go na własnym ślubie i weselu. Od godziny 13:00 do godziny 6:00 następnego dnia poprawiałam ją tylko raz :-) Przetrwała moje gadanie, życzenia, małe posiłki (niewiele zjadłam i wypiłam- taka była zabawa :-D) i pocałunki!

+ aplikator i opakowanie- ładne, małe, zgrabne i poręczne. Zmieści się do każdej kosmetyczki i najmniejszej torebeczki. Gąbeczkowy aplikator fantastycznie nanosi pomadkę na usta.

Teraz te gorsze strony:

- cena- największy minus. Niestety, pomadka kosztuje prawie 50 zł. Owszem, jest świetna w noszeniu i mega długotrwała, ale kupno jej to już nie lada wydatek. Aczkolwiek ślub jest raz w życiu ;-) !

- kolorystyka- dotąd Bourjois wypuściło bardzo mocne, neonowe wręcz odcienie. Jedynie nude-ist był delikatniejszy (choć na moich ustach wygląda na malinowy) . Dominowały praktycznie fuksje i mocne czerwienie. Podobno na rynek wchodzą teraz trzy nowe odcienie, bardzo delikatne. I dobrze! :-)

- nawilżenie- niestety, pod pomadkę trzeba usta przygotować albo dobrym peelingiem albo balsamem, w innym wypadku pomadka przesuszy Wasze usta :-)

- zapach- strasznie chemiczny i dziwny, nie pasuje mi ani trochę ;-)

Ocena: 4.5/5 -jest moją najlepszą pomadką do tej pory! 


3) Golden Rose Velvet Matte Lipstick- odcień 12

Świetna pomadka za grosze! Poniżej opis za i przeciw: :-)

+ cena- wow! 10.90 zł !
+ trwałość- świetna, dobre kilka godzin pozostaje na ustach 
+ konsystencja- nie jest ani zbyt tępa, ani zbyt miękka. Idealna :-)
+ kolorystyka- bardzo szeroka, jest wiele odcieni i większość z nich mi się podoba :-)
+ zapach- bardzo delikatny, nie nachalny
+ nadaje ustom piękny, matowy odcień

-dostępność- tylko tam, gdzie są szafy GR lub w internecie
-opakowanie dosyć luźno się zamyka, trzeba uważać, aby nie zgubić skuwki i nie ubrudzić torebki/kosmetyczki. Ale to już trochę czepianie się ;-)



Ocena: 4.5/5! Odjęłam za dostępność, jest ona dosyć ograniczona, a ja wolę kolory obejrzeć w rzeczywistości niż w Internecie :-)




4) Rimmel Lasting Finish by Kate- odcień 104


Jest to pomadka, która bardzo przypomina mi formułę swojej poprzedniczki z Golden Rose. Wszystkie plusy się zgadzają oprócz ceny- tutaj wynosi ona już około 17 zł (nie jest mega droga, ale już droższa niż Velvet Matte ;-) ) Ponadto skuwka solidnie domyka się na słyszalny "klik", co daje nam pewność dobrego domknięcia opakowania. Dostępność jest świetna (Rossmann, Natura, Hebe, Kosmyk... tam, gdzie stoją szafy Rimmel). Szminka fantastycznie pachnie- jak olejek różany. Mi bardzo odpowiada ten zapach. Gama kolorystyczna jest bardzo szeroka. Zasługuje na pięć gwiazdek! :-)



Ocena: 5/5! Drugie miejsce po Bourjois, ex aequo z Golden Rose. Obie one przegrywają z Bourjois trwałością i za to burżujka tryumfuje, chociaż ma niższą ocenę ;-). 

5) Fm Group Make Up Glam Lip Tint & Balm

To jedyny w mojej kolekcji flamaster do ust.

+ opakowanie- solidne, schludne.
+ utrzymywanie- bardzo dobre, jest to spokojnie kilka godzin, nawet z piciem i jedzeniem.

I to tyle z plusów, niestety.

- cena- powyżej 20 zł, chyba nawet w okolicach 25 zł.
- kolorystyka- bardzo mała, dwa lub trzy odcienie
- trwałość- niska, szybko wysycha
- nakładanie- tragiczne! Flamaster trze po ustach i bardzo ciężko jest go ładnie rozprowadzić
- balsam- ukryty w pomarańczowej końcówce. Mam wrażenie, że jest to zwykła wazelina, dodatkowo złamał się przy pierwszej aplikacji. Masakra... Błysk nie utrzymuje się długo.
- zapach- typowego markera do pisania na brystolu. Odrzuca mnie na samą myśl :-P

Ocena: 1/5 -jedna gwiazdka za trwałość. Żałuję wydanych pieniędzy i nie polecam!

6) Joko- Color & Shine Colour lip balm- nawilżająca pomadka w kredce

+ cena- około 10 zł, a produktu jest dużo w sztyfcie
+ opakowanie- fajne, kredka wysuwa się bez problemu
+ kolorystyka- sześć odcieni, dość jasnych, fajne pasujących na co dzień
+ nawilżanie- nawet dobre

+/- formuła- ładnie wygląda na ustach, ale warto uważać i nałożyć mniej, bo zbyt dużo kredki na ustach waży się w załamaniach warg :-)
+/- zapach- połączenie zapachu kremu do twarzy i ... owoców? Ciężko określić, ani dobry, ani zły. ;-)
+/- dostępność- szafy Joko są średnio dostępne, trzeba szperać w małych, lokalnych drogeriach.

- trwałość- niestety, nie utrzymuje się dłużej jak 1-2 godziny.

Ocena: 3.5/5



7) Essence- Longlasting lipstick- odcień 13- Love me 

+ formuła- nakłada się przyjemnie, nie jest ani zbyt tępa, ani zbyt miękka
+ opakowanie- solidne, ładnie wygląda, zapina się na "klik", co zapewnia dobre domknięcie zatyczki
+  kolorystyka- bardzo szeroka, odcienie są w czerwieniach, różach i tzw. nude. :-)
+ cena- rewelacyjna, 9.99 zł!
+ świetna dostępność, szafy Essence są w niektórych Rossmannach, Hebe, Naturach, Kosmyku, oraz w  lokalnych drogeriach.

- trwałość- niestety średnia, trzyma się max. 2 godziny.
- zapach- nieciekawy, chemiczny, bez nuty kwiatowej/owocowej

Ocena: 4/5- mi zależy na trwałości pomadek, zwłaszcza, jeżeli producent obiecuje formułę "longlasting". Ale kolorystyka jest świetna ;-). Nie żałuję zakupu za tą cenę, ale nie jest to moja faworytka. Mogło być lepiej! ;-)

8) Wibo- Glossy Temptaton- pomadka do ust- odcień 5



+ nawilżenie- faktycznie je daje, zachowuje się bardzo ładnie na ustach
+ opakowanie- solidne, zgrabne, dobrze się domyka na "klik"
+ cena- około 7-8 zł, bardzo atrakcyjna 
+ dostępność (Rossmann, który jest w niemalże każdym mieście)
+ formuła- pomadka nawilżająca i nabłyszczająca- spełnia obietnice producenta
-zapach- ładny, jak dla mnie lekko kokosowy

- trwałość- średnia, utrzymuje się około 2 godzin i klei się trochę :-/
- mała gama kolorystyczna (bodajże 6 odcieni)
- jest bardzo miękka, łatwo ją uszkodzić (spotkanie z paznokciem widać na jednym ze zdjęć) :-(
- trzeba ją trzymać w chłodnym miejscu, gdyż w cieple się roztapia

Moja ocena: 3.5/5- nie kupię jej ponownie, gdyż wolę formułę matową w pomadkach. Poza tym trochę drażni mnie to, że jest miękka i łatwo się rozpuszcza w cieple. 

Ufff! Dużo tego wyszło! Tym, którzy wytrwali dziękuję i mam nadzieję, że pomogłam w przyszłym wyborze pomadek i trochę Wam przybliżyłam specyfikację produktów z różnych firm. :-) Ja bardzo lubię dopełniać makijaż o ostatni szlif, czyli kolor na ustach. Dodaje to kobiecości i wyrazistości całej twarzy. Warto jednak pamiętać o pielęgnacji, by przygotować bazę pod kolor i uniknąć podkreślania suchych skórek. Tutaj odsyłam do postu o balsamie do ust ;-). 

Ach! Zapomniałabym! Wśród pomadek znalazłam trzech małych gagatków, których już dosyć dawno musiałam wrzucić do koszyczka i zapomniałam o ich istnieniu. Jak miło powspominać piękne chwile patrząc na trzy kapselki (wiem, że to są zakrętki, ale na Tymbarkowe ja zawsze mówię kapselki)  
od Mężusia. :-) Aż usta same malują się uśmiechem!

Pozdrawiam Was bardzo gorąco! Życzę Wam smacznej tłustoczwartkowej, pączkowej uczty i miłego dnia :-)!

Wasza Brownie ;-)