sobota, 3 stycznia 2015

Trzech muszkieterów :-) - recenzja dezodorantów i bonus makijażowy! :-)

Witam serdecznie w Nowym 2015 Roku! :-)

Dawno nie było wpisu, aczkolwiek- jak sami pewnie wiecie- wokół Świąt było bardzo dużo przygotowań i obowiązków, a później nastały chwile w gronie rodzinnym i grzechem było wówczas cokolwiek tworzyć w odosobnieniu :-). Mając jeszcze chwilę wytchnienia przed powrotem na uczelnię zamieszczam dziś recenzję moich trzech kosmetycznych muszkieterów. Są oni braćmi- pochodzą z jednej firmowej rodziny, aczkolwiek każdy z nich jest inny i na swój sposób mnie urzekł. :-)

Trzej bracia to biały z serii 5th element, biało-fioletowy z serii Fission i pomarańczowy klasyczny dezodorant firmy Nike.




Wybrałam akurat te trzy, ponieważ akurat teraz te posiadam w domku. Używałam także wersji błękitno-turkusowej (dostępnej w sieci Rossmann) i to dwukrotnie. Ten zapach jest z kategorii zapachów świeżych, odżywczych i lekkich. :-) Lubiłam go i kiedyś znowu się na niego zaczaję, ale podczas wizyty w dużym Carrefourze na Zakopiance, gdzie gama tych dezodorantów jest największa skusiłam się dla odmiany na trzy inne (hurtowo, bo nie jeżdżę tam często) :-).

Przejdźmy do rzeczy.

1) Pierwszy brat: biały, seria 5th element.

To zapach już zdecydowanie bardziej tajemniczy, kobiecy, mniej sportowy niż jego błękitno-turkusowy starszy brat. Nuty słodkie przenikają się w nim z nutami kwiatowymi. Bardzo fajny zapach! Na pewno niejeden raz do niego wrócę po wykończeniu mojego małego arsenału :-).

2) Drugi brat: pomarańczowy z serii klasycznej, czyli bez konkretnej nazwy ;-)

Jego nuty zapachowe są zdecydowanie owocowe, chociaż nie brakuje mu dozy tajemniczości. Jest to również ciekawy, kobiecy zapach, ale już słodszy, owocowy. Nie każdemu się spodoba, jednakże ja lubię czasem pójść dla odmiany w takie tony. Przypomina mi wiosnę i majowe, świeże powietrze na dworze. :-)

3) Trzeci muszkieter:biało-fioletowy, seria Fission.

Najbardziej tajemniczy zapach ze wszystkich. Wydaje mi się, że najbardziej wpadający w kwiatowe tony z wszystkich trzech typów, jakie aktualnie mam w swojej kolekcji. Jest odrobinę cięższy od pomarańczowego, a zupełnie przeciwstawny do świeżego, lekkiego błękitno-turkusowego dezodorantu. :-) Niemniej jednak bardzo mi się podoba i również wróżę mu wielkie powroty w przyszłości, gdy go "wypsikam".

Wszystkie trzy dezodoranty posiadają dopisek: eau de toilette deodorant.

Jak dla mnie to wielka zaleta. Nie zawierają one bowiem talku, którego ja w dezodorantach nie znoszę. Nic mnie tak nie denerwuje, jak biała mąka sypiąca się z rozpylacza i plamy na bluzkach, które  wręcz utrudniają normalne wypranie odzieży... :-( Nie mówię już o tym, że zapobieganie poceniu jest kiepskie, a obietnice są ogromne. :-O Ps. Jeśli Wam się takowe sprawdzają- ok. Mi wcale nie :-( A używałam Nivei, Garniera, Fa... Obecnie lubię Nike i czasami Adidasa (ale one się z kolei bardzo szybko zużywają).

Kolejna sprawa- pojemność. Każdy dezodorant ma 200 ml produktu w sobie. Przy codziennym używaniu dzień w dzień (rozpylam pod każdą ręką ok. 5 s., lub ok. 8 razy krótkimi psiknięciami jak kto woli) starcza mi na półtorej miesiąca, max. dwa. Zależy na ile zapach jest intensywny, bo przy tych mocniejszych rozpylam mniej. :-) 


Opakowanie- schludne, poręczne, czytelne, z bardzo dobrym "dziubkiem" rozpylającym (ma blokadę, która zapewnia o tym, że dezodorant jest zamknięty. Dopiero przy pierwszym użyciu bardzo mocno trzeba przycisnąć, aby ta blokada pękła i nastąpiło dozowanie dezodorantu). Zapachy są bardzo fajne i niespotykane w klasycznych dezodorantach innych firm. Ja osobiście nie przepadam za dezodorantami pachnącymi typowo pudrowo, jak np. Nivea klasyczny lub Pearl & Beauty. Ale to kwestia gustu :-).

Drobna uwaga dla przyjaciół zwierząt- dezodoranty nie są testowane na zwierzętach, co oczywiście przemawia na ich wielką korzyść. :-)


Cena- niemała, ok. 15 zł, aczkolwiek ja uważam, że są warte każdej złotówki. Wydajne, cudownie pachnące, długotrwałe- czego chcieć więcej :-).

Dostępność- dosyć dobra. Widziałam je w Rossmannie (niestety ale tylko dwa rodzaje), Hebe (już większa gama zapachowa), oraz w Tesco (kilka zapachów było, ale nie wszystkie) i dużych Carrefourach (hipermarketach)- tam zdecydowanie największy wybór!

Z czystym sercem polecam Wam te wody toaletowe w dezodorancie. Używam ich ja od jakiegoś roku, mój Mąż i parę osób z rodziny. Każdy sobie chwali. :-) Zachęcam do wypróbowania, są tego warte! :-)

Ps. Mały bonus- dzisiaj mając więcej czasu zmalowałam sobie makijaż paletką Oriflame Pure Colour-Nude&Grey (link tutaj: http://pl.oriflame.com/products/product-detail.jhtml?prodCode=24808). Posiadam ją z wymiany na Vinted. Jest świetna! :-) W makijażu królują dziś brązy i świetlisty kremowy cień. Listę kosmetyków których użyłam podam na samym końcu notki. Pozdrawiam Was ciepło, życząc wszystkiego dobrego w Nowym Roku, spełnienia wszystkich marzeń- tych dużych i tych małych! :-)

Wasza Brownie! ;-)

Użyte w makijażu kosmetyki:

1) Cienie z palety Oriflame Pure Colour Nude & Grey
2) Baza pod cienie utrwalająca- Dax Cosmetics- Cashmere Eyeshadow Base
3)  Lovely  Eyeliner Matte- kolor brązowy (dziękuję Lucynko :*)
4) Tusz do rzęs Max Factor Masterpiece Max w kolorze czarnym
5) Kredka do brwi wodoodporna Miss Claire- odcień E11 
6) Pomadka do ust Wibo Glossy Temptation- nr 5



                                                 A oto efekt końcowy, w całej okazałości :-)

Do następnego razu- trzymajcie się ciepło! :-)